So!Flow by VisPlantis proteinowe mleczko do laminacji włosów oraz masełko zabezpieczające końcówki
Otwierając 7 okienko kosmetycznego kalendarza adwentowego Pure Beauty, nie mogłam się doczekać, co kryje się w środku. Tym razem marka So!Flow by VisPlantis przygotowała dla mnie aż dwa produkty do pielęgnacji włosów: proteinowe mleczko do laminacji włosów oraz masełko zabezpieczające końcówki. Jako wielka miłośniczka zdrowych włosów, nie mogłam się doczekać, aby je przetestować. W końcu moje włosy to moja wizytówka, a każda okazja, aby je zadbać, jest dla mnie wyjątkowym doświadczeniem.Zaczęłam od proteinowego mleczka do laminacji włosów So!Flow. Pielęgnacja włosów to dla mnie niezwykle istotny krok w mojej codziennej rutynie. Każdego dnia prostuje moje puszące się i dziwnie kręcone włosy, jakiekolwiek wsparcie w ich ujarzmieniu jest zawsze mile przeze mnie widziane. Mleczko to zaskoczyło mnie swoim bogactwem składników naturalnych – aż 97%. Już na starcie zwróciło moją uwagę, że jest wegańskie, co dla mnie stanowi dodatkowy atut.Proteinowa moc tego produktu zawiera różnorodne proteiny, które doskonale odżywiają moje włosy, przywracając im naturalną elastyczność i wytrzymałość. Proces laminacji, który oferuje, sprawia, że moje włosy stają się jedwabiście miękkie i nabierają zdrowego blasku. Aplikacja mleczka jest niezwykle łatwa, a formuła bez sulfatów i parabenów sprawia, że jest ono przyjazne dla moich włosów. Konsystencja mleczka jest dość rzadka, co sprawia, że staje się ono mało wydajne, ma też niewielką pojemność 150 ml. Podczas aplikacji nie miałam wrażenia, że jest to produkt bardzo odżywczy, włosy raczej były tępe, nie odczułam takiego otulenia ich składnikami odżywczymi. Zgodnie z rekomendacją producenta, trzymałam mleczko na włosach około 30 minut, po spłukaniu też nie widziałam od razu efektu wow, jak się okazało, na niego trzeba było trochę poczekać. W nazwie mamy mleczko do laminacji, więc przyznam szczerze, że spodziewałam się jakiegoś stopniowego wygładzenia włosów jednak tak nie było, wygładzenie było widoczne jedynie u nasady. Natomiast włosy były bardzo przyjemne i miękkie w dotyku, dużo łatwiej się prostowały. I teraz właśnie czas na ten efekt wow, włosy wyprostowane zostały bardzo szybko z bardzo dobrym efektem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio udało mi się osiągnąć tak gładkie włosy. Jednocześnie były przyjemne w dotyku i sypkie. Moje włosy bardzo szybko się puszą, po 2-3h już nie są super gładkie, a wystarczy im nawet odrobina wilgoci czy zaparowana łazienka i puszą się na nowo. Po stosowaniu tego mleczka nic się takiego nie działo, włosy były wyprostowane do następnego dnia, nawet chodzenie w mroźny dzień po dworze ich nie spuszyło. Włosy mogłam wreszcie układać i przekładać jak chce, nie martwiąc się, ze gdzieś tam nie są super gładkie. Gdybym mogła (boję się przeproteinować włosy) to używałabym go po każdym myciu włosów. Kocham wyprostowane włosy więc to produkt idealny dla mnie.Przechodząc do drugiego produktu z kalendarza, mianowicie masełka zabezpieczającego końcówki włosów So!Flow, również zostałam pozytywnie zaskoczona. Skład tego masełka to prawdziwa harmonia naturalnych składników. Olej rycynowy i olej kokosowy uelastyczniają i wzmacniają moje końcówki, a masło kakaowe i masło shea nadają im zdrowy blask. Równowaga PEH, czyli odpowiednia ilość protein, emolientów i humektantów, jest kluczowa dla zdrowego wzrostu i odżywienia moich włosów.
Komentarze
Prześlij komentarz
- Każdy komentarz jest dla mnie osobistą motywacją
-Jeżeli chcesz zaobserwuj, rewanżuje się, ale chciałabym, żeby moi obserwatorzy odwiedzali czasem mój blog.