Pure Beauty listopadowa edycja Cotton Clouds

 Gdy dni stają się jesienne, szare i mgliste, w pudełku z kosmetykami Pure Beauty znajdziemy wszystkie kolory złotej jesieni, które skutecznie umilą chłodne dni. Listopadowa edycja jest ubrana w jesienne barwy, ale także wyjątkowo bogata w kosmetyki kolorowe, znalazł się w niej m.in. podkład, baza, eyeliner i szminka. Oczywiście nie zabrakło także produktów adekwatnych do pory roku, jak krem do rąk czy pomadka ochronna. Wszystko to specjalne dla nas, aby sprawić nam radość tej jesieni. Już samo pudełko i jego grafika wprawia w dobry humor i bajkowe marzenia.

Rozpoczynając od wspomnianej już kolorówki, w pudełku zdecydowanie wizualnie wyróżnia się szminka L'Oreal Paris color riche schine. Piękne opakowanie inspirowane kryształowym szkłem, idealne pasuje do koloru, który otrzymałam 905 Bea. Bardzo trudno było mi na zdjęciu odzwierciedlić jej kolor. W opakowaniu jest biała z brokatowymi drobinkami, na ustach  jednak te drobinki są w odcieniach różu i fioletu, które lśnią niesamowicie pięknie. Bardzo fajny efekt tworzy nałożona na matową szminkę w kolorze fuksji, ale wydaje mi się, że równie dobre połączenia można kreować ze wszystkimi ciemnymi odcieniami.

Kolejnym produktem jest żelowy eyeliner Pierre Rene z profesjonalnym pędzelkiem, który zapewnia wykonanie perfekcyjnej kreski. Dodatkową precyzję oraz trwałość zapewnia żelowa formuła produktu. Warto również wspomnieć że eyeliner jest wodoodporny. Otrzymałam odcień 2 excentric brown i bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie jego intensywne napigmentowanie. Takie połączenie pigmentacji i trwałości, gwarantuje idealną oprawę oka już za jednym pociągnięciem pędzelka. 

Podkładów do twarzy nigdy dość, tym razem Soraya Plante w małej, zgrabnej tubce, o pięknej szacie graficznej i pojemności 30ml. Produkt jest w 97% ze składników pochodzenia naturalnego. Zawiera pielęgnujące składniki z pestek słonecznika oraz gałązek wilczomleczu. Posiada oddychającą i nawilżającą formułę, ale co najważniejsze dopasowuje się do koloru skóry nadając jej naturalnie piękny wygląd. Osobiście bardzo przypadło mi do gustu jego wykończenie, idealne dla cery tłustej oraz fakt, że nie przesusza skóry.

Ostatnim produktem do makijażu, była rozświetlająca baza pod podkład Lirene. Jak ona pachnie, cudowny zapach poziomki i słodkie, różowe opakowanie. Lubię stosować bazy ale często mam problem z tym, że jest to kolejna warstwa kosmetyków i nie lubię tego uczucia. Na szczęście ta baza posiada SPF 15, dzięki czemu mogę pominąć używanie kremu z filtrem. Jest to też ważny argument za jej stosowaniem, bo jednak wciąż niewiele kremów i podkładów posiada filtr. Baza pięknie rozświetla twarz, zapewnia efekt glow i wygładzenia, co sprawia, że aplikacja podkładu jest ułatwiona a sam podkład wygląda dużo lepiej. Wspaniale z nim współgra, co sprawia, że makijaż zyskuje na trwałości. W asortymencie jest również wersja matująca i równie chętnie po nią sięgnę. 

Przechodząc do produktów do pielęgnacji twarzy, w boxie znalazł się cykloczuły krem do twarzy marki Hagi. Nasza cera zmienia się pod wpływem wahań hormonów w trakcie trwania cyklu, co jest powodem tego, że w różnych fazach potrzebuje innej pielęgnacji. Otrzymała wersję Phases 2, do stosowania w środku cyklu, kiedy to nasza cera potrzebuje odżywienia. Z tego powodu, produkt bogaty jest w witaminę A, H, E i B8, różę rdzawą, jaśmin, stokrotkę i skwalen. Oczywiście marka ma w swoim asortymencie kremy na wszystkie 3 cykle, tak aby kompleksowo odpowiadać potrzebą naszej cery.

Jesień to także dobry czas na walkę z przebarwieniami. FeedSkin w serii skin color defect oferuje serum na przebarwienia, w którego składzie znajduje się m.in. witamina C 10%, medekasozyd, betulina, azelogicyna. Witamina C oraz betulina działają rozjaśniająco oraz wspomagają ochronę przed powstawaniem nowych przebarwień z kolei arbutyna rozjaśnia już powstałe plamy. Serum ma bardzo lekką formułę, dzięki temu nadaje się do każdego typu cery, również wrażliwej. Poza działaniem na przebarwienia, serum ma działanie nawilżające, łagodzi i zwiększa elastyczność skóry. 

Ostatnim produktem do twarzy, jest peeling do mycia czarna porzeczka i białe kwiaty, polskiej marki Nutka. Produkt przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji rano i wieczorem. Pachnie kwiatowo a jednocześnie bardzo świeżo, posiada drobinki, więc dochodzi tutaj do mechanicznego złuszczania. Aż 88,3% jego składników naturalnych jest pochodzenia roślinnego. Zamierzam go stosować szczególnie wieczorem, ponieważ forma peelingu jeszcze dokładniej oczyści cerę z resztek makijażu, dodatkowo ma sporą pojemność, aż 100ml. 

Oczywiście nie zabrakło także produktów do ciała. Suchy olejek BodyBoom o działaniu antycellulitowy zwrócił moją uwagę ślicznym opakowaniem. Bardzo lubię stosować olejki, jednak ich tłusta warstwa pozostająca na skórze zwykle mi przeszkadza. Tego olejku używałam już dwukrotnie i mogę potwierdzić, że wchłania się bardzo szybko bez lepkiej warstwy, ma też delikatny, bardzo przyjemny zapach. Wspomaga walkę z cellulitem a także zapobiega jego powstawaniu, ujędrnia skórę oraz większa jej elastyczność. Skutecznie nawilża, wygładza i regeneruje. Warto dodać, że olejek został stworzony na bazie składników pochodzenia naturalnego i wegańskiej receptury.

Gwiezdny żel pod prysznic Stars from the stars skutecznie przyciąga wzrok. Błyszczące złote drobinki zatopione w żelu wyglądają bardzo uroczo, mienią się jak miliony gwiazd. W składzie znajduje się rozświetlający kamień księżycowy, olejek migdałowy i ekstrakt z jaśminu. Zapach jest bardzo delikatny, trudno z czymś porównać, nieco męski ale przyjemny. Pomimo tak nieziemskiego wyglądu żel w 98% jest ze składników naturalny, bardzo dobrze się pieni i doskonale oczyszcza skórę. Tworzy efekt WOW zatem zdecydowanie najlepszy wybór na prezent. 

Markę Artishoq poznałam właśnie dzięki Pure Beauty, w poprzednich edycjach były suplementy na włosy oraz szampon, tym razem odżywka do ekspresowej kuracji nawilżającej. Uwielbiam ekspresowe działania, odzywkę wystarczy trzymać na włosach od 3 do 5 minut. Zawiera wyciąg z karczocha, olej słonecznikowy oraz kwas hialuronowy o silnych właściwościach nawilżających, także skórę głowy. Formuła odżywki jest bardzo lekka, produkt nie obciąża włosów. Gwarantuje regenerację i wzmocnienie włosów, ułatwia rozczesywanie, nawilża oraz wygładza.

Kolejnym produktem adekwatnym do pory roku, jest krem do rąk CareO3, po który jesienią i zimą sięgamy dużo częściej. Barierowy krem do rąk w swoim składzie zawiera olej argonowy, masło shea oraz ozonowaną oliwę z oliwek, co sprawia, że krem ma silne działanie regenerujące oraz nawilżające. Koi oraz łagodzi przesuszony, spierzchnięty naskórek. Jednocześnie krem ma działanie antybakteryjne, co oznacza dla mnie koniec z szorstkimi dłoniami, podrażnionymi środkami dezynfekującymi. Z pewnością ten produkt zostanie ze mną na długo. 

Jesień i zima to też czas spierzchniętych ust, na ten problem rozwiązanie znajdziemy używając balsamu do ust Bielenda. Kartonik w kształcie trójkąta i kolorowa szata graficzna skutecznie zachęca, w środku znajduje się pomadka w formie sztyftu, co zapewnia bardziej higieniczną aplikację niż słoiczki. Zawarty w składzie miód, pachnie tak cudownie, że aż chcę się zjeść, a smak też jest przyjemny. Przede wszystkim jednak miód posiada silne działanie regenerujące i nawilżające a olej migdałowy skutecznie odżywia. Gwarancja gładkich, odżywionych i pięknych ust.  

Poza kosmetykami w boxie znalazło się także zaproszenie do salonu DepilConcept, specjalizującego się w trwałej depilacji. Zaproszenie, jest jednocześnie voucherem zniżkowym na zabieg fotodepilacji. Osobiście posiadam w domu urządzenie do trwałej depilacji i była to jedna z lepszych inwestycji, zapewniam zatem, że warto z takich usług korzystać. 

Pudełko kosmetyczne Pure Beauty z każdą edycja zaskakuje pozytywnie. Czasem mam wrażenie, ze lepiej nie da się tego zrobić, dopóki nie odbieram od kuriera nowej edycji. Czekam na nie jak dziecko, na prezent gwiazdkowy. Zresztą, taki box to wspaniały pomysł na prezent dla każdej kobiety, w dodatku pudełka są tak śliczne, że odpada kłopot z pakowaniem prezentu. Każda edycja jest skomponowana w taki sposób, aby produkty były adekwatne do pory roku, pełne nowości rynkowych i często marek, które są niszowe. Pomimo to, niska cena tylko 109 zł za box jest wciąż zachowana, mimo że wartość kosmetyków jest znacznie wyższa, już sam krem Hagi to wartość 119 zł. 



Komentarze