Sesderma Repaskin Fluido Invisible SPF 50 lekki krem fotoprotekcyjny

 Kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po Sesderma Repaskin Fluido Invisible SPF 50+, miałam wrażenie, że to będzie kolejny klasyczny filtr do twarzy. Ot, produkt z wysokim SPF, który trzeba używać, ale którego stosowanie nie zawsze jest przyjemnością. Okazało się jednak, że ten fluid ma w sobie coś więcej – i w działaniu, i w odczuciu. Zaskoczył mnie na kilku płaszczyznach, dlatego dziś opowiem Wam o nim trochę więcej.

Krem zamknięty jest w wygodnej w aplikacji tubce z pompką. I tutaj od razu ogromny plus – pompka działa precyzyjnie, pozwala odmierzyć dokładnie taką ilość, jakiej potrzebuję, nie chlupie i nie brudzi opakowania. W codziennym użytkowaniu okazuje się to wygodne i higieniczne. Sama tubka jest estetyczna, minimalistyczna, utrzymana w bieli i pomarańczu – wygląda profesjonalnie. Lubię takie rozwiązania, bo dobrze komponują się z innymi produktami pielęgnacyjnymi na półce.Na pierwszy rzut oka konsystencja przypomina lekkie mleczko. Kiedy zaczynam rozprowadzać go na twarzy, wyczuwam, że jest delikatnie gęstszy, dzięki czemu nie spływa i łatwo rozsmarowuje się równą warstwą. Po chwili całkowicie się wchłania, zostawiając satynowe wykończenie – bez białej maski, bez tłustego filmu i bez lepkości. To dla mnie kluczowe, bo wiele filtrów potrafi zepsuć makijaż, a ten zachowuje się jak dobra baza: podkład nie roluje się i trzyma przez cały dzień. Jeżeli chodzi o zapach, to jest on typowy dla kremów z wysokim SPF.
Ten krem to połączenie filtrów chemicznych i fizycznych, więc mamy pełne spektrum ochrony przed promieniowaniem UVA i UVB. Dodatkowo producent dorzucił coś, co czyni ten produkt bardziej wyjątkowym – enzymy naprawcze i antyoksydanty. W składzie znajdziemy m.in. Polypodium leucotomos – ekstrakt roślinny o silnych właściwościach antyoksydacyjnych, wspierający neutralizację wolnych rodników i chroniący skórę przed stresem oksydacyjnym. Jest też Thermus thermophilus – składnik fermentowany, który działa ochronnie i wzmacniająco na skórę w warunkach stresu środowiskowego. Do tego enzymy takie jak photolyase czy endonuclease, które mają wspierać procesy naprawcze w skórze po ekspozycji na promieniowanie. Brzmi jak „kosmetyczna tarcza” – i faktycznie w praktyce daje poczucie bardziej kompleksowej ochrony niż zwykły filtr.

Codziennie rano nakładam ten krem pod makijaż. Jedna–dwie pompki wystarczają, żeby zabezpieczyć twarz, szyję i dekolt. Fluid nie roluje się, nie podrażnia i – co ważne – nie szczypie w oczy, nawet kiedy trochę go „przeciągnę” w okolice powiek. Na co dzień spędzam sporo czasu przed komputerem, dlatego dodatkowa ochrona przed światłem niebieskim była dla mnie ciekawym atutem. Skóra wieczorem nie wygląda na zmęczoną i poszarzałą, a wręcz przeciwnie – zachowuje świeżość. Przy regularnym stosowania zauważyłam, że cera jest w lepszej kondycji. Mniej przesuszeń, bardziej wyrównany koloryt i przede wszystkim brak nowych przebarwień, które zwykle latem lubią się pojawiać. Fluid faktycznie daje wysoki poziom ochrony – nawet podczas upałów i pobytu na słońcu nie zauważyłam zaczerwienień ani podrażnień.


Sesderma Repaskin Fluido Invisible SPF 50+ okazał się kosmetykiem, po który sięgam codziennie bez przymusu, a z przyjemnością. Ma lekką, komfortową konsystencję, świetnie współpracuje z makijażem i daje mi poczucie realnej ochrony – nie tylko przed promieniami UV, ale też przed szkodliwym wpływem środowiska. Dodatkowe składniki antyoksydacyjne i enzymy naprawcze sprawiają, że mam wrażenie, że ten produkt „pracuje” dla mojej skóry na kilku frontach.


Plusy:
- wygodne opakowanie z pompką,
- lekka konsystencja,
- brak bielenia,
- bardzo wysoka ochrona SPF 50+,
- nie szczypie w oczy,
- nadaje się pod makijaż,
- skład z enzymami i antyoksydantami,
- nie pozostawia tłustego filmu,
- nie zapycha porów.

Minusy:
brak.

Cena około 134 zł

Krem pochodzi z pudełka z kosmetykami Pure Beauty edycja Tropical Bliss

Komentarze