Rimmel Oh My Gloss! Butter Me Up w odcieniu 002 Bubble Gum

Są takie produkty, które od pierwszego użycia wywołują uśmiech – i tak właśnie miałam z balsamem do ust Rimmel Oh My Gloss! Butter Me Up. Już sam odcień 002 Bubble Gum sprawia, że kojarzy mi się z czymś dziewczęcym, słodkim i trochę beztroskim, jak guma balonowa z dzieciństwa. A kiedy po raz pierwszy otworzyłam opakowanie i poczułam zapach, byłam kupiona – waniliowo-słodki, miękki, niemal deserowy aromat, który natychmiast poprawia nastrój. Ale oczywiście kosmetyk to nie tylko zapach – i tutaj Rimmel poszedł krok dalej, łącząc błyszczykowy efekt z odżywczą formułą.

Balsam zamknięty jest w zgrabnym, różowym opakowaniu. Aplikator to dla mnie jeden z największych plusów – odpowiednio wyprofilowany, żeby idealnie nałożyć balsam na usta. Nie trzeba się gimnastykować, żeby równomiernie nałożyć produkt, a jedna warstwa wystarcza, żeby uzyskać efekt błyszczącej tafli. Formuła od razu przypomina mi coś między balsamem a błyszczykiem. Jest kremowa, gładka, delikatnie otula usta i rzeczywiście dosłownie się na nich rozpływa. Przy tym nie jest ciężka – nie mam wrażenia, że coś mnie obciąża. Efekt wizualny to piękny, błysk z subtelnym, różowym odcieniem, który podkreśla naturalny kolor ust.

Zapach – to osobna historia. Słodki, waniliowy, z nutą gumy balonowej. Jest intensywny przy aplikacji, ale szybko staje się tłem, które nie męczy, tylko dodaje przyjemności z używania. To jeden z tych produktów, po które sięgam także po to, by poczuć zapach, a nie tylko dla efektu pielęgnacyjnego.

To, co mnie naprawdę zaskoczyło, to fakt, że producent postawił tutaj na pielęgnującą formułę. W balsamie znajdziemy 5% skwalanu, który działa jak miękka kołderka dla ust – wygładza, odżywia i zapobiega przesuszeniom. Do tego kwas hialuronowy, który nawilża i sprawia, że usta wyglądają na pełniejsze i bardziej soczyste. Nie zabrakło też peptydów i witaminy E, czyli przeciwutleniaczy, które wspierają ochronę przed wolnymi rodnikami, oraz olejków roślinnych – masła awokado i olejku jojoba. Dzięki nim usta są miękkie, zregenerowane i mniej podatne na podrażnienia. Całość ma formułę wegańską, co dla mnie jest dodatkowym atutem.

Na ustach balsam daje efekt natychmiastowego nawilżenia i wygładzenia. Mam wrażenie, że wszystkie suche skórki znikają, a usta wyglądają świeżo i zdrowo. Błysk utrzymuje się dość długo, choć nie da się ukryć – produkt delikatnie się klei. Dla mnie nie jest to duży minus, bo efekt wizualny i komfort są ważniejsze, ale warto to odnotować. Przy regularnym stosowaniu zauważyłam, że usta faktycznie są w lepszej kondycji – nie tylko podczas noszenia balsamu, ale też później. Skóra jest bardziej miękka, mniej przesuszona, a regeneracja przebiega szybciej. Co ciekawe, produkt świetnie sprawdza się też jako masełko na noc – rano usta wyglądają na wypielęgnowane i gładkie.

Rimmel Oh My Gloss! Butter Me Up w odcieniu 002 Bubble Gum to dla mnie więcej niż błyszczyk. To połączenie pielęgnacji i efektu makijażowego, które naprawdę działa. Uwielbiam go za konsystencję, skład, aplikator i zapach, który sprawia, że sięganie po ten kosmetyk staje się małym rytuałem poprawiającym humor.

Plusy:
 - piękny waniliowo-słodki zapach,
- kremowa konsystencja,
- błyszczący efekt z lekkim kolorem,
- wygodny aplikator,
- odżywia i regeneruje usta.

Minusy:
- delikatnie się klei. 

Cena 39,99 zł

Balsam pochodzi z pudełka z kosmetykami Pure Beauty edycja Tropical Bliss

Komentarze