Miss Sporty Hydrating Multi-Use Concealer Nawilżający Korektor 20
Dobre korektory nie zdarzają się często. Zwłaszcza takie, które dobrze kryją, nie wchodzą w załamania pod oczami i jeszcze przy tym wyglądają naturalnie. Ale czasem trafia się taki mały drogeryjny cud. I właśnie takim zaskoczeniem okazał się dla mnie korektor Miss Sporty Naturally Perfect Hydrating w odcieniu 20. Dziś używam go praktycznie codziennie i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że świetnie się u mnie sprawdził.
Na pierwszy rzut oka: prosto, lekko, bez udawania luksusu. Typowe dla marki Miss Sporty. Korektor ma duży aplikator typu jumbo, który bardzo lubię i świetnie się u mnie sprawdza. Nakładanie nim produktu to chwila – dwa ruchy pod oczy, jedno pociągnięcie na niedoskonałości i gotowe. Nic się nie wylewa, nie brudzi, nie trzeba bawić się w pipetki. Plastikowe opakowanie jest lekkie, zgrabne, zmieści się wszędzie, a dzięki temu, że jest przezroczyste – widzę, ile produktu mi zostało. Za to duży plus.
Formuła tego korektora to kremowa, gładka konsystencja, która dobrze się rozprowadza zarówno palcami jak i gąbką. To typ formuły, która nie zastyga zbyt szybko – dzięki temu mam czas, żeby spokojnie wklepać i dopracować miejsce aplikacji. Nie ma mowy o suchych plamach czy problemie z blendowaniem. Wszystko dzieje się bez wysiłku – produkt wtapia się w skórę bardzo naturalnie. Pod palcami wyczuwam delikatną oleistą i nawilżającą warstwę – to zasługa humektantów i witamin C oraz E w składzie. Skóra nie tylko wygląda lepiej, ale też jest bardziej komfortowa przez cały dzień. Nie mam poczucia ściągnięcia ani suchych skórek – nawet w okolicach oczu, które u mnie bywają kapryśne.
W składzie znajdziemy m.in.:
- Witaminę C i E – działanie antyoksydacyjne i rozświetlające.
- Pigmenty odbijające światło – dają efekt wygładzenia i optycznie niwelują cienie.
- Humektanty nawilżające – odpowiadają za uczucie komfortu i brak wysuszenia.
To, co najważniejsze – jak kryje? Moim zdaniem bardzo dobrze. To nie jest ciężki kamuflaż, ale zdecydowanie średnie w kierunku pełnego krycie – wystarczające, żeby zakryć cienie pod oczami (i to konkretne, nie tylko lekkie zasinienia) i pojedyncze niedoskonałości i przebarwienia. Co ważne – nie wchodzi w zmarszczki i załamania. A to dla mnie game changer, bo większość korektorów, nawet tych droższych, niestety potrafi osadzić się pod okiem i podkreślić każdą linię. Tutaj tego nie ma. Produkt jakby współpracuje ze skórą – zostaje tam, gdzie go nałożę, ale nie zbiera się w fałdkach.
Efekt? Świeży, rozświetlony, ale nie błyszczący. Widać, że skóra jest wyrównana, ale nie wygląda to jak maska. Jak na tak lekką i komfortową formułę – trwałość mnie zaskoczyła na plus. Korektor nie ściera się w ciągu dnia, nie znika po kilku godzinach. Oczywiście przy upale i długim dniu trzeba czasem lekko przypudrować okolice oczu, ale ogólnie trzyma się świetnie. Odcień 20 to neutralny beż, bez różowych odcień, bardziej pomarańczowe ale dość chłodny. Idealny na jasną cerę z delikatną opalenizną lub do podkreślenia naturalnego tonu skóry bez przerysowania. Nie oksyduje, nie zmienia koloru w ciągu dnia.
Plusy:
- dobre krycie,
- nie wchodzi w zmarszczki,
- nawilża,
- łatwa aplikacja - aplikator typu jumbo,
- lekka, kremowa formuła,
- trwałość,
- wygodne opakowanie.
Minusy:
- brak.
Cena 14,99 zł
Korektor pochodzi z pudełka z kosmetykami Pure Beauty edycja BEAUTY LAND
Komentarze
Prześlij komentarz
- Każdy komentarz jest dla mnie osobistą motywacją
-Jeżeli chcesz zaobserwuj, rewanżuje się, ale chciałabym, żeby moi obserwatorzy odwiedzali czasem mój blog.