Odżywczy peeling cukrowy Clochee Cynamon i masło shea

 
Markę Clochee powinniście już dobrze znać z mojego bloga jako dobra i sprawdzono, zresztą coraz częściej możemy ją spotkać w sklepach stacjonarnych. Naturalne kosmetyki zapakowane w ekologiczne opakowania, wolne od parabenów, silikonów itd. to właśnie Clochee. Oferta sklepu może nie jest zbyt rozbudowana, ale znajdziemy tam wszystko co niezbędne do codziennej pielęgnacji, od demakijażu właśnie po peelingi do ciała.




Po otwarciu peelingu mogłam go wąchać i wąchać… pachnie cudownie. Opakowanie wypełnione było po brzegi, na zdjęciu tego nie widać, bo upadło mi raz pod prysznicem jednak przetrwało. Na zdjęciu widoczne jest też zużycie po kilku aplikacjach, tak więc widać, że produkt jest mega wydajny w porównaniu do innych tego typu kosmetyków.

 Peeling stosuje na wilgotne ciało. Nakładam niewielką ilość i wmasowuje okrężnymi ruchami. Zapach jest tak przyjemny, że pozwala się zrelaksować. W konsystencji można zobaczyć jakby całe kawałeczki cynamonu oraz wyróżnić można jakby dwie warstwy, warstwę peelingu składającego się właśnie z tych kawałeczków cynamonu i cukru która ma za zadanie złuszczyć martwy naskórek, i druga warstwa masło shea którego zadaniem jest odżywienie. Po aplikacji spłukuję całe ciało i wycieram ręcznikiem. Zabieg taki o dziwo świetnie działa na skórę łokci i kolan. Po oprócz złuszczenia odżywia ją. Lubię to uczucie zaraz po aplikacji, nie muszę nakładać balsamu, bo moja skóra jest jakby pokryta delikatną warstwą ochronną. Tym samym zabezpieczona przed działaniem nieprzyjemnych czynników zewnętrznych. Skóra jest miękka i taka delikatna w dotyku, dobrze złuszcza ale nie powoduje zaczerwienienia. Mam wrażenie jej odżywienia i nawilżenia, chociaż peeling tak naprawdę ma za zadanie przygotować skórę na dalszą pielęgnacje.

Mi działanie tego peelingu bardzo odpowiada. Mam to co lubię, cudowny zapach, odpowiednie złuszczenie, odżywienie a przy tym nie ,,pakuje” w moją skórę żadnej chemii bo wszystkie kosmetyki Clochee zawierają naturalne składniki.
Plusy:
-produkt naturalny,
-cudowny zapach,
-bardzo wydajny,
-doskonale złuszcza,
-odżywia,
-pozostawia miękką i gładką skórę.

Minusy:
-brak.

Cena 59zł
Do kupienia TUTAJ

Komentarze

  1. Myślę że dobry produkt.Jest wart swojej ceny.
    Zapraszam do mnie:
    http://swiatany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Peelingów nigdy sobie nie żałuję, więc pewnie płakałabym jakby się szybko skończył zwłaszcza, że kosztuje prawie 60zł .

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam zapach cynamonu! Bardzo polubiłam się z peelingami organique , które jednocześnie dobrze peelingują, a z drugiej strony mają bazę maślaną np. z shea dzięki czemu cudownie nawilżają skórę i nie trzeba już używać balsamu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię zapach cynamonu! Świetny post :)
    http://sayhellomardam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakby nie patrzeć cena jest wysoka, ale łączy się z jakością :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam jeszcze tej marki ale peeling zachęcający :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tej marki produktów do ciała niestety nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kuszący, skorzystałabym z niego z chęcią. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz słyszę o tej firmie, muzę troszkę więcej o niej poczytać :)

    www.Anita-Turowska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam peelingi do ciała, a tym bardziej naturalny, osobiście używam naturalnego peelingu z zielonej herbaty, muszę ten również wypróbować ;)

    http://kuraibanii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam o tej marce :)

    http://missstyle21.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy raz widzę tę markę, ale wydaje mi się, że to jest to, co muszę mieć :D

    OdpowiedzUsuń
  13. ciekawy blog ;) interesujący :) pozdrawiam i zapraszam do mnie stylled.blogspot.com obserwujemy ? :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja dopiero niedawno poznałam tę firmę i przyznam, że jestem tymi kosmetykami mocno zintrygowana. Mam olejek do demakijażu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

- Każdy komentarz jest dla mnie osobistą motywacją

-Jeżeli chcesz zaobserwuj, rewanżuje się, ale chciałabym, żeby moi obserwatorzy odwiedzali czasem mój blog.